Ku Ziemi zbliża się olbrzymi meteor. Może zostać zniszczony jedynie przez rakiety z głowicami nuklearnymi. Amerykanie mają w kosmosie uzbrojoną stację "Herkules", ale siła zgromadzonej broni nie wystarczy, by rozbić meteor, a w dodatku rakietom zmieniono cele na tereny Związku Radzieckiego i Chin. Właśnie dlatego twórca stacji,Ku Ziemi zbliża się olbrzymi meteor. Może zostać zniszczony jedynie przez rakiety z głowicami nuklearnymi. Amerykanie mają w kosmosie uzbrojoną stację "Herkules", ale siła zgromadzonej broni nie wystarczy, by rozbić meteor, a w dodatku rakietom zmieniono cele na tereny Związku Radzieckiego i Chin. Właśnie dlatego twórca stacji, astrofizyk Paul Bradley (Sean Connery), opuścił NASA. Nowa sytuacja powoduje, że szef NASA Harold Sherwood (Karl Malden) przerywa Bradleyowi regaty żeglarskie i wzywa go do siebie na pilną rozmowę. Przywraca mu stanowisko i rozpoczyna się wielka operacja ratowania zagrożonej planety.
jankesko-sowieckie porozumienie ponad podziałami w obliczu zagrożenia życia. Oni tak to do dziś mają - niedźwiedzie obsikujący strefy wpływów. Co do filmu - niewypał, nawet jak na tamte czasy; wystarczy uzmysłowić sobie, że w tym samym roku powstał "Obcy". Ramota dla wyrozumiale sentymentalnych.
W realu nigdy by nie doszło do takiej współpracy. Bajeczka zrobiona dla tępych ludzi. Jedynie efekty specjalne i obrazy zniszczeń zasługują na uwagę. W sumie to nie ma czego się czepiać. Kolejny film o ratowaniu Ziemi. To że większość rzeczy nie trzyma się kupy to już inna sprawa.
wielkie duże tytułowe tłuste i niezbyt przyjazne szybkimi susami zbliża się na ziemię - wyciągnijcie piszczałki, szampana, kubeczki, balony i czapeczki papierowe!