Północna Afryka, 22 czerwca 1942 r. Gdzieś na piaskach pustyni libijskiej, zagubiona garstka żołnierzy alianckich, pod dowództwem sierżanta Joe Gunna (James Belushi), usiłuje dołączyć do głównych sił. Cierpią na brak wody, a na dodatek mają przeciwko sobie kompanię Afrika Corps. Czy kilku zmęczonych wojaków wytrzyma napór setek niemieckich maruderów?
Unikatowy scenariusz, każda scena, każdy tekst, dawno nie widziałem tak dobrze poskładanego filmu, jednak uważam że mógł by być jeszcze dłuższy, mimo i tak już sporego czasu.
10/10!
Film nie traci nic z upływem czasu. Twórcy filmu budują fabułę na amerykańskiej mode d'emploi, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma w tym nadmiernego patosu ani przeginania w stronę parodii, której amerykanie nie pojęli do dziś. Całkiem lekki, a zarazem dość błyskotliwy film, wizualnie niemęczący. Polecam.
że sierżant Gunn (Belushi) jest skończonym idiotą! Na wiele głupot w filmach zazwyczaj
przymykam oko, jeśli akcja jest dobra i angażująca (np. na fakt, że Niemcy tutaj przy drugim
podejściu nadal atakują bezładną chmarą), ale to dotyczy podstawy fabuły. Otóż sierżant ma taki
plan (mały spojler):
Są z boku linii...