Oczywiście rzucają się w oczy nieścisłości i przekłamania - pracy domowej nie odrobili zwłaszcza
kostiumolog (niemieckie czapki wojskowe wielkością i kształtem przypominają raczej radzieckie) i
scenograf (Niemcy na bank nie wozili żydów ciężarówkami sześciokołowymi) oraz konsultant
historyczny (relacje żydzi-Niemcy w obozie ukazane w filmie).
Ale przymknąwszy oczy na powyższe buraki, obejrzałem poruszającą opowieść, podobną nieco do
dickensowskiej (tej wigilijnej), w której niedojrzała i ignorancka wobec rodzinnych tradycji Hannah
odkrywa znaczenie własnej kultury i dziedzictwa przodków. Ostatnie minuty filmu oglądałem ze
ściśniętym sercem.
Warto obejrzeć, nawet jeśli się nie jest miłośnikiem kultury żydowskiej. W końcu Polacy w czasie
wojny doświadczali podobnego losu.