Mogłabym oglądać go dziesiątki razy i nigdy mi się nie znudzi. Idealnie dobrana muzyka i aktorzy (postać Ray'a to mistrzostwo).
Zgadzam się! Zawsze poprawia mi humor, długo nie widziałam przyjemniejszego i zarazem wnoszącego tak wiele filmu.
Również uważam, że postać Reya zagrana pierwsza liga, aż sprawdzałem tego aktora i o dziwno nie jest "mocno" utytułowany, a chyba zasługuje. :)
Postać Raya naprawdę została zagrana i stworzona fantastycznie. Nic w tej historii nie jest nadmiernie uproszczone. Trudno było go jednoznacznie ocenić, bo z jednej strony zachowywał się jak kompletny idiota, a z drugiej był po prostu dobrym, ale słabym człowiekiem, którego pokonał nałóg. Było mi go żal i doskonale wyobrażam sobie problem toksycznych związków z narkomanami. To jest takie prawdziwe. Byłam też pod wrażeniem aktora, który grał rolę małego synka. Najbardziej wzruszające i smutne momenty. Po tym filmie można mieć wiele różnych refleksji. :)