Niesamowicie realne kino, podczas 3 aktu czułem się, jakbym sam uczestniczył w akcji. Przez dwa pierwsze akty akcja jest powolna, budująca klimat, bez większych zastrzeżeń, za to 3 akt to już jest jazda po bandzie. Głośne strzały, ruchy kamer, odgłosy chodzących żołnierzy, to jest prawdziwe kino wojenne. Według mnie film bezbłędny poza jedną kwestią, mianowicie brakuje tam tła wydarzeń, my jako widzowie nie wiemy jakie są motywy rewolucjonistów, czym zawinił prezydent itp. Oczywiście wszystkiego można się domyślać biorąc pod uwagę aktualne wydarzenia w USA tj. niesprawny prezydent, podziały społeczne, meksykanie przekraczający granice etc. Wielki podziw dla twórców za stworzenie tego dzieła, pozostaje tylko czekać na więcej filmów od tego reżysera.
filmowy prezydent to nie bajden tylko Trump czego tu nie rozumieć,złe prawaki zabijają dobrych lewaków i obcokrajowców, bajeczka w sam raz przed wyborami.ŻENADA
Problem z twoim komentarzem jest taki, że nie ma on pokrycia z filmem, ponieważ film jest uniwersalny i nie opowiada się za żadną ze stron. Gdybyś uważniej go oglądał, to na pewno byś to zrouzumiał.
Gdyby nie opowiadał się za żadną ze stron, to nie skończyłby się zabójstwem prezydenta i totalnym zwycięstwem stanów "zachodnich".
Realizm?! Chyba byłam na innym filmie...ja mialam wrażenie, że ktoś kazał AI wygenerować wojnę domową w USA i tak to powstało...zero emocji, drewniane dialogi, miałam ciarki żenady podczas niektórych scen...idealnie zmarnowana historia
Sceny walki bardzo fajnie nakręcone. Realizmu trochę ujmuje aż tak bliskie i przesadzone uczestnictwo reporterów bo w realnym konflikcie nie sądzę by kiedykolwiek reporterzy przyklejali się do wojskowych.
Wojskowi pewnie by odprawili z kwitkiem reporterów jakby jeszcze ich mieli pilnować a de facto tak to wyglądało zwłaszcza pod koniec filmu.
No i scena z helikopterem między budynkami też przesadzona.
Też się nad tym zastanawiałem, czy korespondenci wojenni mogą przebywać tak blisko starć. I wyczytałem, że faktycznie oni mogą być tak blisko. Mało tego. Każdego roku ginie ich sporo, bo często giną przez swoją lekkomyślność (np. wpadają w ogień krzyżowy) i brak przeszkolenia wojskowego.
Owszem, ale nigdy żaden żołnierz nie pozwoli im biegać tabunami między oddziałem, który czyści budynek i co rusza zasłaniać sobie ich cielskami swój sektor odpowiedzialności. Mogę uwierzyć, że korespondenci mogą być debilami pozbawionymi odruchów samozachowawczych, ale nie w to że żołnierze chcą zginąć bo akurat przez snującego się pod nosem i co rusz zasłaniającego widok debila - on sam nie zobaczy wroga, który wysunie się, aby oddać strzał w ich kierunku.
W filmie dodatkowo chodziło o propagandę, o uwiecznienie ostatnich słów/chwil prezydenta, więc nawet jeśli zachowanie reporterów jest nieco naciągane względem prawdziwych korespondentów wojennych, to ja to kupuję. Dodatkowo ostatni akt to nie wojna, gdzie armia walczy przeciw armii, ale potyczka z garstką ostatnich obrońców prezydenta, więc ryzyko mogło być niższe (brak lotnictwa, artylerii, tak to sobie tłumaczę).