Ze wszystkich filmów Andersona, ten najbardziej przesiąknięty jest wątkami autobiograficznymi. Reżyser nie tylko angażuje tu swoją dawną szkołę do zagrania tytułowej Rushmore, ale też w pewnym stopniu opowiada o sobie. Główny bohater, młody entuzjasta o artystycznych zapędach jest swoistym alter ego Andersona, ze...
Wes Anderson tworzy unikalne, wspaniałe światy, w których każdy czuje się bezpiecznie. Jest miejsce na śmiech i na łzy. Nigdy nie czułam się tak jako "jak w domu" jak podczas seansów tego reżysera. Rushmore urzekło mnie niewymuszoną prostotą i przypomniało najlepsze lata mojego życia w liceum, gdy rzeczywiście szkoła i...
więcejfilmy, które kradną kawałek serca, tak naprawdę nie wiadomo czym. gdzie nic specjalnego się nie dzieje. od których nie oczekuje się fajerwerków, a mimo to zostają na długo w pamięci. ot tak, urzekają prostotą i urokiem!
i "rushmore" jest dla mnie jednym z niewielu takich filmów :)
Kocham jego filmy za ten niezwykły klimacik, za poczucie humoru (ironiczne, niemal tragikomiczne), za ciekawe tematy (nie tylko ja cie kocham a ty mnie nie, jasio jest gejem etc), za wyraziste ludki... Niektórzy twierdzą, że jego filmy są nudne, ale cóż, gusta są różne. Przyzwyczaiólam się że nikt nie rozumie moich ......
więcejHmm, tak mnie natchnęło w czasie oglądania tego filmu, że może bez sensu jest chować
do ludzi urazę w nieskończoność, może fajnie jest tak jak Max zapomniec o wszystkich
doznanych przykrościach i jak gdyby nigdy nic budować lepszą relację z danym człowiekiem.
Mi osobiście sie to spodobało, i tez bym tak chciała...
Anderson to Anderson, jak chce to potrafi zrobic dobry film! Polecam! Szczegolnie fanatykom dobrych i dosyc pojechanych klimatow.
Pytam przewrotnie, ale chodzi mi tylko o jedną scenę, kiedy siedzi przy gokarcie z tego co pamiętam w berecie i goglach,łudząco podobnie do:
http://direlasua.files.wordpress.com/2009/02/witkacy.jpg
No ale Witkacy był też pionierem fotografii i pojawia się w większości zagranicznych monografii historii fotografii.
śmieszny dramat obyczajowy, omijający wszelkie schemty. Naprawdę miło się go oglądało. Świetne role zarówno Murraya i Schwartzmana (polecam "Spun"- tam dopiero daje popis gry aktroskiej ;) Do samego w sumie końca nie było wiadomo jak się skończy ta historia.
Podobał mi się. Nie rozumiem ludzi, którzy piszą, że o mało...
wypozyczylyam go tak sobie, a okazal sie swietny! pokazuje ze w kazdych warunkach mozna sobie poradzic, jesli tylko pozostaje sie soba. wazne zeby wiedziec w czym sie jest dobrym a zawsze znajdzie sie pomysl na zycie, nawet nie trzeba konczyc szkoly;) rowniez o tym, ze kazdy popelnia bledy, jednak wazne jest jak sie je...
więcej