Jeden z gorszych filmów jakie widziałam!! Aż żałuje straconego czasu.... ale przyznam, że w niektórych momentach to aż się śmiałam na głos, takie to bylo kiczowate. I: tak, romantyczne filmy MOGĄ byc dobre, ale ten do nich na pewno nie należy! afu!
podpisuje sie pod tym. pseudo romantyczny i poruszajacy. nie marnujcie czasu na to
Nie macie pojęcia o czym mówicie.. Jeżeli ten film nie był dla was romantyczny... to niby co jest... Może terminator?.. xd
Też sądze, że określenie "Jeden z gorszych filmów jakie widziałam!! Aż żałuje straconego czasu" jest mocno przesadzone. Mógł się podobać mniej lub bardziej, ale, z całym szacunkiem dla odmiennych gustów, nie był szmirą. Może nie melodramat z najwyższej półki, ale nie można zarzucić mu, że nie był poruszający. Widziałam bardziej romantyczne i poruszające filmy, ale ten również był. Jedyne co mogłabym wymienić jako wadę to drętwość Reeves'a. Całość jednak całkiem przystępna.
Jeżeli dla kogoś to jeden z gorszych filmów jakie widział to nie rozumiem dlaczego stwierdzenie takie miałoby być przesadzone. Dla niektórych (w tym dla mnie) jest wielką szmirą, i każdy kto tak uważa może to napisać. Co do zarzutu, że nie jest/jest poruszający, to jest zbyt indywidualna kwestia żeby o tym dyskutować. Niektórych porszuszył (czytałam nawet wypowiedzi o całonocnym płaczu...) dla niektórych był śmieszny i żenujący.
Ten film był tak słodki, że w połowie mnie zemdliło. Tak, Terminator 1 jest bardziej romantyczny. Mówię bez cienia ironii.
Tego nie widziałem, jedynie chciałem poczytać opinię. Ale jak weszła mowa o Terminatorze to także się podpisuje bez roni, że ma w sobie romantyczny moment, bo czymże jest przeniesienie się w czasie przez Kaila dla Sary i wyznanie jej miłości, a później śmierć też w jej obronie? I jak na film akcji czy jakiś sensacyjny jest bardzo romantyczny. Sorry że nie na temat tego filmu, ale nie widziałem ;p
Leciałem tak z minuty na minutę będąc ciekaw jak to paranoidalne dziwactwo się skończy. I pewnie bym wytrzymał do końca, lecz w momencie gdy pojawił się ten chłop przebrany za babę, powiedziałem sobie: "DOŚĆ!". Już rzygam tą propagandą zboczeńców wszelkiej maści. W filmie, w TV, chęcią wprowadzania nauki o dewiantach w szkole, lansowaniem przyprawiających mnie o mdłości pedalskich spędów - a tu, no proszę, jeszcze w "romansie". To jest nachalne podsuwanie normalnym ludziom tego chorego stylu życia jako czegoś normalnego. Ciekawe, czy w oryginale też był wątek z transwestytą? pedałem?, choć szczerze pisząc wątpię.
To prawda, w Terminatorze był wątek miłości Johna Connora do Sary, w Terminatorze 2 był wątek miłości matczynej do syna i tam było więcej czułości, niż w chwili, gdy w filmie mającym uchodzić za romans pojawia się ubrany w zieloną sukienkę i perukę pederasta. Po prostu budowana przez godzinę atmosfera pryska jak bańka mydlana. Do tego momentu (jakaś godzina i 3 min.) dałbym filmowi 4/10 za pomysł - po tym momencie 1/10.
Masz rację rusil, a fu!
Obejrzałam to dziś po raz pierwszy. Chyba fatalnie się ten film zestarzał. Mam sto zastrzeżeń do gry aktorskiej, scenariusza, dialogów, poziomu abstrakcyjności wielu scen, ale najbardziej razi widoczny brak więzi między postaciami. Para zna się 2-3 tygodnie, poziom przywiązania na poziomie "lovebombingu" bez żadnych fundamentów. Na dokładkę chyba wypadły w montażu sceny budowania jakiegokolwiek przywiązania aktorki do psa, bo jedyne co dostaliśmy, to jej gadanie o tym, jak tęskni za psem którego miała kilka dni. Jestem bardzo rozczarowana, bo lubię tych aktorów (Keanu lubią chyba wszyscy) i komedie romantyczne też czasem doceniam. Ale nie tym razem.