Dla mnie pozostanie zawsze Goos'em z Top Gun...radiooperator.....i to jak spiewa greet balls of fire i gra na fortepianie.....uroczy,seksowny...nic dodac nic ujac:)
Taak, szkoda, że Cruise tak się wybił dzięki temu filmowi a Edwardsowi pozostał drugi szereg bo w "T.G." zapowiadał się na naprawdę epokowego aktora :-(
Ja najpierw zobaczyłem go w "Ostrym dyżurze". Później obejrzałem "Top Gun" i nie dowierzałem własnym oczom, nie wierzyłem, że to ten sam aktor. Szkoda, że tak szybko się zestarzał i zbrzydł. Natura wobec niektórych jest wyjątkowo bezlitosna.