Dokładnie... Wydaje mi się, że film jest swoistą auto-psychoanalizą, a tym samym ukazaniem na tle tej terapii okrucieństwa wojny. Nie wiem, czy twórca brał udział w działaniach zbrojnych, ale to właściwie nie istotne. Na pewno był świadkiem (być może nawet z dystansu) i zapewne przeżywał to wszystko bardzo osobiście, czego wyrazem jest film.
chyba jednak nie: tzn. ani dok. ani dok. fabularyzowany. Po prostu film/animacja na kanwie wydarzeń, które MOGŁY MIEĆ lub MIAŁY miejsce, ale przedstawionych głównie na zasadzie retrospekcji, a więc zapośredniczone przez pamięć bohatera, jego psychikę; wspomnienia, sny, lęki, itd.
Do tego dochodzi forma, a więc animacja - raczej nie mogłaby być wykorzystana w konwencji dokumentu, która nota bene osadza się na faktycznie sfilmowanych aspektach rzeczywistości.
Film na pewno osobisty, być może oparty na faktach (a raczej postrecepcji zdarzeń zaistniałych w przeszłości), ale to jeszcze nie dokument/dok. fabularyzowany.
P.S.
Owszem, końcowe zdjęcia mogły by być tak odebrane, tzn. jako dokumentacja, reportarz, ale cały film zdecydowanie nie.
Walc z Baszirem opowiada o autentycznych przejściach Folmana związanych z jego służbą w IDF podczas wojny w Libanie.
Bo ten film jest o nim. "Walc z Bashirem" to dziwna mieszanka filmu biograficznego, dokumentalnego i wojennego, a wszystko w formie animowanej.