Denerwuje mnie to, że wielu naprawdę świetnych aktorów, z imponującym dorobkiem wciąż jest
bez Oscara!! Gary Oldman, Leonardo DiCaprio, Johnny Depp...ja się pytam - dlaczego??
W Akademii siedzą debile. Oldman będzie musiał zagrać geja lub chorego na HIV żeby dostać statuetkę.
Odkopię, ale to były inne czasy. Dzisiaj miałby nagrodę z marszu vide Moonlight.
Nie zmienia to faktu, że kolega ma rację. Zagraj geja - nominacja murowana, zagraj niepełnosprawnego - też dostaniesz Oscara (chociaż Eddie Radyman rok wcześniej był drewniany jak kłoda w Jupiterze, ale co tam zagrał przecież Hawkinga) Hally Berry - musiała dostać Oscara aby jak to sama powiedziała "czarnoskóre kobiety w końcu dostały tę nagrodę" (rok później przyznano jej Złotą malinę dla najgorszej aktorki)
Przykłady można mnożyć. Nikt tu nie kwestionuje zdolności aktorskich McConaughey, ale czy dostałby Oscara gdyby nie zagrał człowieka chorego na HIV? - wcale nie mam takiej pewności...
Cuba Gooding Jr. za rolę w "Radiu" dostał nominację do Złotej Maliny. I jak ktoś już wspomniał, Oldman zagrał już geja w bardzo dobrym filmie.
Dlatego, że nie pochodzą Oni, albo ich przodkowie, z pewnego małego kraju leżącego przy wschodnim basenie Morza Śródziemnego. Ewentualne przejście na judaizm znacznie zwiększyłoby ich szanse na Oscara.
Nie wiem o co ten cały kwas skoro Oscary już dawno przestały być miarodajnym wynagrodzeniem dla aktora ;)
Też uważam, że powinien dostać Oscara, i to nie jednego. Za role w Drakuli, Stanie łaski, JFK i Piątym elemencie.
Przypuszczam, że nie dostał z powodu krytykowania hipokryzji, tzw. poprawności politycznej, dominującej w Hollywood. Obecnie, gdy w filmie pozytywnej roli nie gra gej, Murzyn lub Żyd, a tym bardziej gdy oni grają tam negatywne role, taki film jest odrzucany. Gary się temu sprzeciwia i za to jest dyskryminowany.
W tym roku mieliśmy odstępstwo: chory na stwardnienie, chora na Alzheimera, wkurzony nauczyciel i matka :) Więc... hmm :)
Mieliśmy już Oscara za bycie czarnoskórą aktorką (Halle Berry), walkę z uprzedzeniami wobec chorych na AIDS (genialny McConaughey, ale mam wątpliwości czy dostałby te nagrodę gdyby nie zagrał nosiciela HIV) i udowodnienie, że wiara czyni cuda (Sandra Bullock opiekująca się biednym, czarnoskórym chłopakiem - który zostaje gwiazdą footbolu.)
W tym roku padło na granie ciężko chorych ludzi (Radyman - Stwardnienie boczne, Moore - Alzheimer;P) Cóż za wzruszający przekaz.
Oscary już od kilkunastu lat, kierują się zasadą Eurowizji -"wymyślimy szczytny cel, a potem nagrodźmy ludzi za walkę z uprzedzeniami". Co z tego, że Eddie Radyman rok wcześniej schrzanił po całości Jupitera, zagrał Hawkinga więc Oscar się należy...
I właśnie dlatego Oldman i Dicaprio nigdy nie dostaną Oscara - pozostali sobą i nie dali się wciągnąć w hipokryzję Holywood.
Ja uważam, że nie ma powodu, żeby żałować, że nie dostał Oscara. Oscar, tak jak i chyba wszystkie prestiżowe nagrody, nie tylko filmowe (ja np. nawet nie wiem za co są Grammy, wiem tylko tyle, że to nagroda muzyczna), już dawno straciły swoją wartość (jeśli kiedykolwiek ją miały). Prawdziwy aktor gra dla samego grania, dlatego że aktorstwo to jego pasja. Inaczej nie ma prawa nazywać siebie aktorem. Powiedzmy sobie szczerze, kto z was potrafi wymienić choć jednego zwycięzcę Oscara z 2014? Pewnie nikt. A teraz kto, bez patrzenia na filmografię Gary'ego, wymieni choć jedną jego rolę? Założę się, że potrafilibyście wymienić kilka. No i nie zapominajmy, że Oscar nie jest jedyną filmową nagrodą. Są mniej znane (bo nie chodzi w nich o rozgłos jak w Oscarach), "mniej znaczące", ale za to o prawdziwej wartości, a takie Oldman przecież otrzymał. Mam ogromny szacunek do Gary'ego nie tylko jako aktora, ale przede wszystkim jako człowieka. Za to, że swój sukces zawdzięcza własnej, ciężkiej pracy i nie boi się krytykować współczesnych filmów, hipokryzji i poprawności politycznej. Gary to mój ulubiony aktor (głównie uwielbiam go za Syriusza Blacka - moją najukochańszą postać w Harrym Potterze, i Jima Gordona). On należy do tego rodziaju aktorów, którzy nie grają odgrywanych postaci. On się nimi staje i dlatego chyba nie ma roli, której by nie sprostał.
Ps. Współczuję Gary'emu za to, że wielu kojarzy go głównie z czarnymi charakterami. Fakt faktem, że gra je rewelacyjnie, jak mało kto, ale dobrych facetów też potrafi grać i to wcale nie gorzej od tych złych. xD
Może dlatego, że niespecjalnie pozytywnie wyraża się o swoich pracodawcach, tj. np. w wywiadzie dla Playboya stwierdził (prawdę oczywistą), że "Jews run Hollywood" :D
Nie uważam, żeby problemem była sama Akademia, czy Żydzi(wy tak na serio?). Gary Oldman to jeden z najlepszych aktorów na świecie, a każda jego rola jest świetna, lecz w żadnym wybitnym filmie nie zagrał. Leon Zawodowiec, Dracula, JFK i wiele innych - filmy świetne, acz nie wybitne. Później było gorzej - ostatnie dziesięć lat należało głównie do Batmana i Harrego Pottera, co automatycznie zniwelowało szanse zdobycia Oscara. W ciągu dwóch ostatnich lat się trochę poprawiło. To jeden z moich ulubionych aktorów i liczę, że w końcu dostanie angaż w filmie, który mu tą nagrodę zapewni.
To jest człowiek, który samym tylko aktorstwem robi film, więc chociażby dlatego należy mu się Oscar. Nie uważam również by filmy, w których zagrał nie były wybitne. Zgodzę się tutaj również z paroma poprzednikami, którzy zaznaczyli upadające znaczenie Oscara jako filmowej nagrody.
Powinni dostać Oskara i nominację za to że świetnie zagrał Jima Gordona w filmie batman początek,mroczny rycerz,mroczny rycerz powstaje
Pieprzycie tu o poprawności politycznej i spisku przeciwko Oldmanowi, ale niby za którą rolę powinien dostać Oscara? Ostatnią dobrą była ta w Hannibalu, chociaż i tak prędzej nagroda należałaby się Hopkinsowi. Facet od wielu lat w niczym dobrym nie zagrał. Nie, rola w Szpiegu nie była na miarę Oscara, z tą nominajcą chyba się zlitowali.
Pytasz ogólnie, nie tylko o Oldmana? W tym roku faktycznie, słabe te Oscary, cieszył mnie tylko ten dla Moore, chociaż ona powinna go dostać prędzej za Godziny czy Koniec Romansu.
Jeśli jednak chodzi Ci o Oldmana to napisałam - żadna. Druga sprawa że Oscar już dawno nie jest wyznacznikiem tego, jak dobry jest aktor.
Pytałem ogólnie, mając na myśli role konkurencyjne dla Oldmana. Ale masz rację, że Oskar to już przeszłość. Pozdrawiam.
To niby prawda, o tym samym powtarzam ciągle przy dyskusjach o DiCaprio, ale zacznijmy od tego, że on nawet nominacji nie dostaje (jedna marna), które już same w sobie byłyby dużym wyróżnieniem ("Leon" choćby). Ale jak już mówić o samych statuetkach, to choćby za wspaniale odegraną postać Lee Harvey Oswalda w "JFK". Był w mojej opinii o jakieś 50 klas lepszy od ówczesnego zdobywcy, Jacka Pallance'a czy nawet od swojego kolegi z planu, Tommy'ego Lee Jonesa. Nie wiem jak to się stało, że go nie zauważyli, zwłaszcza przy tak słabej wtedy konkurencji. Być może zbyt dużym skandalem byłby fakt, że Akademia nagrodziła aktora wcielającego się w zabójcę byłego prezydenta? Nie wiem.
Jestem tego samego zdania. Co on takiego pokazał w "Szpiegu", że nominowali go za tę rolę? Nominacje dla aktorów pierwszoplanowych naprawdę słabo wyglądały w 2012 roku.
Powinien dostać oskara i nominację za rolę jima gordona w filmie batman początek,mroczny rycerz i mroczny rycerz powstaje
Odpowiedź jest prosta: Akademia Filmowa już dawno zeszła na psy:/
Jak to możliwe, że Jennifer Laurence po pierwszej w życiu nominacji od razu dostała Oscara? Dziewczyna ledwo skończyła dwudziestkę, sama nominacja to już spore wyróżnienie. Było o niej już jednak głośno, więc Akademia dała jej Oscara. Może to i zdolna dziewczyna, ale jeszcze 40 lat temu aktorzy pracowali na statuetkę całymi latami!
O nieszęsnym przykładzie Hally Berry czy Jennifer Hudson (która wyleciała z Idola, ale dostała Oscara za Dremgirls...) już nie wspomnę:/
Niestety Akademia kieruje się poprawnością polityczną i patrzy na popularność aktorów, a nie koniecznie na ich rzeczywisty talent.
Nie zmienia to faktu, że doszło do kurozjalnej sytuacji. Gary Oldman, którego 7 ról znajduje się w spisie 100 najlepszych kreacji aktorskich kina, nie ma Oscara (i ma zaledwie 1 nominację...) Moim zdaniem to wynika z tego, że Oldman jest dość kontrowersyjny: otwarcie krytykował branżę filmową i sztuczną poprawność polityczną. Stąd wątpię aby to się szybko zmieniło... Może jak dobije do osiemdziesiątki to dadzą mu statuetkę, tak dla świętego spokoju. Na nic więcej bym raczej nie liczyła patrząc na kierunek w jakim idą te nagrody.
Przy obecnym poziomie tych nagród zdecydowanie tak :P I bardzo nad tym ubolewam.
Dla porównania: Jack Nicholson dostał Oscara dopiero przy piątej nominacji - bo kiedyś pracowało się na tę nagrodę latami i ona naprawdę coś znaczyła. Dzisiaj ludzie mają pierwszą nominację w życiu i od razu wychodzą z nagrodami, a potem okazuje się, że część z nich nie umie nawet grać - po prostu raz im się fuksnęło (Jennifer Hudson jest na to świetnym przykładem)
Lawrence dostała Oscara przy swojej drugiej nominacji. To jedna rzecz. Druga: mityczna Akademia. czy wy w ogóle wiecie kto wchodzi w jej skład? Tysiące ludzi z branży filmowej, w tym sam Oldman. Jej członkiem zostaje się z automatu przy nominacji/wygranej albo poprzez zaproszenie. Oldman nie ma jeszcze Oscara, bo zawsze był ktoś, komu bardziej się należał, w sensie zapunktował, zagrał jakiegoś hifa czy geja itd. Taki lajf, dlatego nie ma się czym podniecać.
A kto się tu "czymś podnieca?" ;D - na pewno nie ja, istnieją na to przyjemniejsze sposoby ;D Nawet jeśli Lawrence dostała Oscara przy drugiej nominacji to niby co to udowadnia? - Jack Nicholson dostał Oscara dopiero przy piątej nominacji - i nikt mi nie wmówi, że był gorszym aktorem niż Lawrence. Kiedyś po prostu trzeba było sobie na to zapracować kilkoma świetnymi rolami - a dzisiaj dwudziestoparolatkowie dostają statuetkę przy pierwszej albo drugiej nominacji, a potem okazuje się, że część z nich nie potrafi grać (choćby Hudson - wyleciała z Idola, ale Oscara wygrała i to przy pierwszej nominacji...) I nie ukrywam, że świadczy to o jakości Akademii. Nie będę się wykłócała, że Oldman powinien dostać od razu Oscara - ludzie w końcu pracowali na statuetkę bardzo długo i być może zawsze znajdował się ktoś, kto akurat wtedy zasługiwał na nią bardziej. Nie zmienia to faktu, że Akademia od kilku lat się kompromituje rozdając Oscary pannie Hudson czy Hally Berry, a Gary Oldman, którego 7 ról znajduje się na liście 100 najlepiej wykreowanych postaci w historii kina umrze prawdopodobnie bez statuetki na koncie;P
Ty się podniecasz i w dodatku ciągle się powtarzasz. I mylisz się pisząc: "Kiedyś po prostu trzeba było sobie na to zapracować kilkoma świetnymi rolami". Oscary przyznaje się w konkretnych kategoriach, za konkretny film i w konkretnym roku. Co do Berry i Hudson to chyba nie ma wątpliwości, że były bardzo silne naciski na to, by w końcu czarnoskórzy aktorzy zaczęli wygrywać. I tyle. Lawrence wywindował oblech Weinstein, ten sam który miał kiedyś powiedzieć DiCaprio, że za jego życia Oscara nie otrzyma. Oscary to czysty biznes i propaganda. Zdarza się, że docenieni zostają naprawdę utalentowani ludzie, ale w większości przypadków jednak przyznawaniem statuetek rządzą inne reguły. I to też nie jest tak, że ostatnimi laty Akademia się kompromituje. Po prostu poziom amerykańskich filmów znacznie się obniżył w porównaniu do dekad poprzednich.