kocham tego pana odkad obejrzalan V for Vendetta, zakochalam sie w jego grze a przedewszystkim w jego glosie, ma piekny glos i akcent brytyjski...jak on mogl zagrac pana V nie pokazauja twarz w tak przekonujacy i poruszajac sposob? tylko on mogl tego dokonac...
pozdo dla fanow pana Hugo Weaving
Zdecydowanie ma jeden z najpiękniejszych głosów! Zawsze jak słyszę "Hello Mr. Anderson. Are you suprised to see me?" przechodzą mnie ciarki. Może nie jest typem filmowego amanta, ale ma zdecydowanie zadatki na wielkiego aktora!
Nooo V i tylko V ja widziałam poki co tylko trzy filmy z nim V, WP i matrixa i powiem ze czasem facet zle dobiera role. Mysle ze do matrixa sie nie nadawal o WP tez nie ale jako V to bylo cos rewelacyjnego zreszta jak caly film i zakochalam sie w nim wlasnie wtedy. Mam wrazenie ze on idealnie pasuje na role pozytywne i chyba matrix nie utrafil mu w jego charakter. V zas jest zagrany bajecznie tak ze az telewizor lize jak go widze. Pokazal tam postac a nie siebie i naprawde wielki szacun. Moze rola w matrixie i wp byla poprostu dla niego za plytka i za male wyzwanie aktorskie bo w V wlozyl tyle zycia ze postac choc pod maska ozyla i stala sie gleboka i niezwykle wiarygodna. Brawa dla hugo.
W Matrix'ie jako agent Smith był rewelacyjny, on właśnie nadawał charakteru wszystkim agentom. Według mnie zagrał genialnie- pamiętajmy, że agenci to były programy mające na celu za wszelką cenę chronić systemu. Tak samo jak np. aktor grający David'a w Prometeuszu, który grał robota na statku (też mi się bardzo spodobała gra aktorska).
Co do V for Vendetta, to Hugo w wywiadzie opowiadał, że tą rolę dostał przypadkowo, akurat zadzwonili do niego Wachowscy, czy jest wolny, a jako, że był to wsiadł w samolot i od razu na plan ;D także za tę rolę oddaję wielki pokłon w jego stronę, że z zaskoczenia potrafił się tak wczuć w postać V :)
Prosta rada, a zarazem zasada dla każdego reżysera: Chcesz mieć dobry film zatrudnij Weavinga, On
gwarantuje 70% sukcesu, a reszta.... no cóż samemu też trzeba sie postarać. Żeby wielbić aktora nie za
facjatę, ale za dykcje, kunszt aktorski i gestykulacje.... nie tego jeszcze nie było.. hmm, ale to świadczy o
jednym: mamy do czynienia z Mistrzuniem. Weaving to taka wizytówka dobrego kina, już czekam na kolejne
filmy z jego udziałem. Buziaki
dokładnie, facet do każdego filmu wiele wnosi: V jak vendetta - mistrzostwo świata, Matrix - całkiem dobrze zagrał zły charakter, jego cytaty są chyba znane na całym świecie ;), WP - Hugo jako lordzik :), Priscilla - po obejrzeniu tego filmu stwierdzam, że kobiety powinny się od niego uczyć chodzenia na szpilkach :P, kreacja którą tu stworzył razem z G. Pearce i Terence Stamp jest po prostu.... brakuje mi słów :), Transformes i legendy sowiego królestwa - jego głosu w tych filmach (i nie tylko tych) mogłabym słuchać godzinami, ma taki - jak to mi kiedyś powiedział kolega mówiąc o głosie Alana Rickmana - "orgazmiczny" ;D No i kolejny czarny charakter w Capitanie America - po prostu RE-WE-LA-CJA (jeszcze mówił tu z lekkim niemieckim akcentem, łał), Atlas Chmur - kolejne mistrzowska gra aktorska nie tylko jako Stary Georgie, ale także siostra Noakes; i Wilkołak - przyzwoita rola inspektora, nieźle się wczuł w graną postać. Mogłabym ciągle oglądać filmy z nim, teraz przerzucam się na dramaty, zobaczę jak tam gra.
Podpisuję się pod każdym komentarzem jaki tu padł, i fakt: "Prosta rada, a zarazem zasada dla każdego reżysera: Chcesz mieć dobry film zatrudnij Weavinga, On gwarantuje 70% sukcesu", "Żeby wielbić aktora nie za facjatę, ale za dykcje, kunszt aktorski i gestykulacje.... nie tego jeszcze nie było.. hmm, ale to świadczy o jednym: mamy do czynienia z Mistrzuniem" - dokładnie, jest masa aktorów, którzy mają "tylko" facjatę i choć nie potrafią często dobrze grać to mają wielu fanów. Rzadko spotyka się kogoś takiego jak Weaving czy - moim zdaniem - Crispin Glover (wyśmienity aktor choć przez większość niedoceniany) i oczywiście Alan Rickman, którzy naprawdę posiadają talent aktorski i to widać.
To samo stwierdziłam oglądając go w roli V.
Coś pięknego. On jest piękny w swoim oddaniu się grze aktorskiej. I ten jego głos...
Za to jego look w roli Elronda...przy okazji,
Czy wam też się wydaje o wiele przystojniejszy w The Hobbit niż we Władcy?
Zrozumiały fakt, że znając fabułę tolkienowską to Hobbit był pierwszy, no ale wiecie...;)
Również pozdrawiam fanów Hugo'a :D
chyba faktycznie jest trochę przystojniejszy w Hobbicie niż we Władcy ;)
a Hugos ogólnie jest przystojny :P
Fajnie, że nie przylepił sobie łatki agenta Smitha spoczywając na laurach tylko ruszył dalej i teraz naprawdę trudno określić jego najlepszą rolę.